pod mikroskopem

Cyberchondria, czyli hipochondria w wersji Web 2.0

Co trzeci Internauta poszukuje w Internecie odpowiedzi na pytania „jak zdrowo żyć” i „jak nazywa się moja choroba”. Coraz częściej, zamiast do lekarza, zgłaszamy się po pomoc do wyszukiwarki internetowej – nawet nasi czytelnicy najczęściej znajdują psychosfera.net szukając informacji na tematy takie jak erytrofobia, cyklotymia czy terapia małżeńska.
Jak wynika z badań Gemiusa, znacznie bardziej aktywne są w szukaniu informacji na temat zdrowia kobiety (ulubione tematy to: diety, odchudzanie, psychologia). Mężczyźni wolą uzależnienia i seks. Zjawisko poszukiwania informacji na temat chorób i dopasowywania objawów do swojego samopoczucia ma nawet nazwę – cyberchondria.

Kwestia rosnącego zainteresowania własnym zdrowiem nie jest zła, o ile korzystanie do samobadania z Internetu nie powoduje że zaczynamy leczyć się sami bądź nie natrafiamy na nieprawdziwe bądź niepełne informacje. Jeszcze innym zagrożeniem z którymi borykają się cyberchondrycy to problem subiektywnej analizy danych oraz zaufanie pierwszym wynikom wyszukiwania. W praktyce wygląda to tak, że nie mogąc wpisać wszystkich objawów na raz, wpisujemy dwa – trzy i zaczynamy śledzić wyniki wyszukiwania. Zaczynamy od tych które są na samej górze (bo wygodnie, choć część osób uważa też, że wyniki wyszukiwania znajdujące się jako pierwsze są „lepsze” w znaczeniu bardziej prawdziwe). Otwieramy 5-10 stronek i czytając o „naszych” objawach zaczynamy dopasowywać je do tego co czujemy, ignorując różnice- w ten sposób zwykły pryszcz może stać się czyrakiem a migrena rakiem mózgu. Pisząc artykuł o osobowości wielorakiej, chciałam sprawdzić, co na jej temat wiadomo w Internecie. Nieco przerażającym było odkrycie że o rozdwojenie osobowości podejrzewa się na swoim blogu internautka pisząc „Wszystko się zgadza. Kłócę się sama ze sobą, mam różne poglądy (…)czasem mam pomalowane paznokcie a czasem nie. Raz jestem wesoła a raz smutna”

Internauci nie mają też w zwyczaju sprawdzać dat publikacji i poszukiwać najnowszych danych i badań. A w medycynie, jak w każdej innej dziedzinie nie tylko pojawiają się nowe odkrycia które pozwalają na lepszą diagnozę czy terapię, ale też odkrywane są artefakty. Kilka lat temu, na zajęciach z neuropsychologii uczono studentów, że mózg plastyczność zachowuje jedynie przez kilka pierwszych lat życia – po tym czasie, nie rozwijają się już nowe połączenia. Dziś kinezjologia pokazuje że warto uczyć się żonglować by rozwijać mózg nawet jeśli masz 60 lat. Jeśli jednak internauta zatrzyma się na nieprawdziwej, starej informacji, wyciągnie błędne wnioski.

Szczególnie niebezpieczna wydaje się cyberchondria w przypadku problemów psychicznych – depresja, zaburzenia odżywiania, nerwice, fobie – nie leczone, bądź leczone nieodpowiednio mogą doprowadzić do tragedii, a to właśnie o tych zaburzeniach czytamy najwięcej, bo nadal ciągle wstyd iść do psychiatry bądź psychologa…