eksperyment badawczy

Jak psycholodzy badacze, wpływają na siebie nawzajem

czyli gdzie byłby Asch bez Sherifa

O eksperymencie Ascha słyszał każdy psycholog i przynajmniej połowa osób niezwiązanych z psychologią. Asch badał zachowania konformistyczne, dochodząc w efekcie do wniosku (po serii eksperymentów), że jednostka jest w stanie zaprzeczyć swoim przekonaniom, po to, aby być w zgodzie z resztą grupy (i dzięki temu zredukować lęk przed odrzuceniem społecznym). Innymi słowy, większość z nas, to konformiści, którzy pójdą za grupą nawet wtedy, kiedy nie są przekonani o słuszności działań grupy.

O eksperymencie Ascha przeczytać można wszędzie, nie będziemy się tu nad tym więc rozwodzić. Zainteresowani i niezaznajomieni z tematem, mogą obejrzeć poniższy filmik, nagrany w latach 50.tych w ramach serii eksperymentów prowadzonych przez badacza.

Dlaczego Asch badał konformizm?

To co jest jednak w całej pracy Ascha dodatkowo interesujące to fakt, iż badacz, rozpoczynając badania, wcale nie chciał potwierdzić hipotezy, że jesteśmy konformistami. Tak naprawdę, pomysł na badania wziął się stąd, że Asch nie zgadzał się z badaniami Sherif’a który twierdził, że ludzie dopasowują swoje normy i przekonania do norm panujących w grupie. Asch uważał, że postawy konformistyczne, które obserwował Sherif wynikały z tego, że w jego eksperymencie, badani nie mieli wystarczająco dużej ilości danych, nie mogli być pewni swojego zdania i dlatego szukali wsparcia informacyjnego w grupie (badani mieli oszacować stopień poruszania się świetlnego punktu w ciemnym pomieszczeniu).

Asch przystępując do eksperymentu, bardziej spodziewał się tego, że badani nie ulegną grupie – zwłaszcza że zadbał o to, aby grupa nie wywierała nacisku. Okazało się jednak, że lęk przed odrzuceniem społecznym (i to w grupie, na której kompletnie nam nie zależy, jest ona bowiem przypadkowa) jest na tyle duży, że kłamiemy i oszukujemy samych siebie.

Na podstawie eksperymentu obu psychologów powstało rozróżnienie konformizmu informacyjnego od konformizmu normatywnego. Ale o tym, już innym razem…

fot.:Andrea/Pexels.com