Depresja poporodowa dotyka średnio 15 kobiet na 100. To całkiem spora ilość, zwłaszcza że nie chodzi nam tu o baby blues, czyli trwające kilka tygodni wahania nastrojów, ale o pełno-objawową depresję, która może trwać nawet dwa lata. Nie leczona depresja poporodowa to kilkanaście miesięcy wycięte z życiorysu matki, a często obwinianie się przez resztę życia o „przegapienie” najpiękniejszych chwil z życia noworodka przez chorobę. Depresja poporodowa to również przyszłe trudności w życiu dziecka – dostaje ono bowiem nieco mniej wsparcia i miłości niż dziecko wychowywane przez matkę, która cieszy się życiem i nie doświadcza niskich stanów emocjonalnych.
Dlaczego tak trudno i tak rzadko diagnozuje się depresję poporodową?
Wina leży zarówno po stronie matki jak i lekarza. Bardzo często, to lekarz rodzinny powinien zaobserwować pierwsze zmiany w zachowaniu matki, a po nabraniu podejrzeń przeprowadzić diagnozę w kierunku wykrycia depresji. Tymczasem wielu lekarzy składa zmęczenie i spadek nastroju u matki na karb nadmiaru obowiązków, burze hormonalne, czy też rozpoznaje w nim baby blues.
Drugą ważną sprawą są matki, które czując, że dzieje się z nimi coś nie dobrego, obawiają się negatywnej reakcji społecznej, tego że inni posądzą ją o bycie złą matką. Jeszcze inny – leżący po stronie matki – powód, to obarczanie się poczuciem winy za zaistniały stan rzeczy. Matki uważają, że to że nie umieją cieszyć się radością bycia z dzieckiem oznacza, że są złymi, nie odpowiednimi dla swoich dzieci, matkami. Zamiast udać się po pomoc próbują przez jakiś czas udawać, że wszystko jest w porządku tym bardziej zaogniając stan depresyjny.
Trudno też przyznać się matce do depresji poporodowej, jeśli jest matką samotnie wychowującą dziecko, bądź w rodzinie nie może liczyć na wsparcie.
Brak leczenia i profesjonalnej pomocy psychologicznej sprawia, że matka cierpiąca na depresję poporodową choruje dłużej, a choroba odcisnąć może na niej piętno do końca życia. Warto więc obserwować młode matki i czuwać nad ich zdrowiem, a będąc samemu świeżo upieczoną mamusią obserwować siebie, swoje zachowanie, emocje – aby w razie czego móc szybko uporać się z problemem depresji i zaburzeń nastroju.
Polecamy stronę: http://www.depresja-poporodowa.pl/
PO URODZENIU PIERWSZEGO DZIECKA BYŁAM ZACHWYCONA. PO URODZENIU KOLEJNEGO TAKŻE. WRACAJĄC Z NIM DO DOMU NIE DOCIERAŁO DO MNIE,ŻE CZEKA TAM STARSZY SYNEK. TRZYLATEK POTRZEBUJĄCY M IŁOŚCI. NIE WIEM JAK TO NAZWAĆ CZY TYLKO DEPRESJĄ POPORODOWĄ CZY SZOKIEM. NAJGORSZE JEST TO ŻE PO 3 LATACH TO DALEJ JEST GDZIEŚ W ŚRODKU.