Stephen Ilardi to amerykański psycholog kliniczny, którego ostatnia książka właśnie wchodzi do sprzedaży (na razie w USA). Książek dotyczących tego jak radzić sobie z depresją jest wiele, nie byłoby więc w tym, że pojawia się kolejna nic dziwnego, gdyby nie to, że Ilardi po pierwsze winą za zwiększenie się ilości zachorowań na depresję obarcza cywilizację a po drugie uważa, że stosując jego metodę można za pomocą 6 prostych kroków pomóc sobie samemu i pokonać depresję bez farmakologii?
Według autora, zwiększenie ilości osób chorych na depresję, jest wynikiem rozwoju cywilizacyjnego, ogromnego napięcia, którym jednostki codziennie podlegają i stresu, którego nie są w stanie wytrzymać. Według autora, zmiana myślenia i nastawienia względem tego, czego wymaga od nas cywilizacja pozwoliłaby na zmniejszenie liczby osób chorujących na depresję. Dla tych zaś, którzy już zachorowali, dr Ilardi proponuje sześciostopniowy proces terapeutyczny, który ma pomóc wyleczyć chorobę bez stosowania farmakoterapii. Depresja i tak bywa w wielu przypadkach lekooporna, metoda Ilardiego może więc pomóc części pacjentów. A na czym polega?
Otóż, wystarczy stosować się do sześciu zaleceń:
- jeść produkty bogate w kwasy tłuszczowe 3 omega
- angażować się w działania, które nie powodują wzrostu myśli negatywnych
- spacerować w słońcu
- dbać o relacje z innymi
- wysypiać się
- zwiększyć wysiłek fizyczny (uprawiać sport, wykonywać ćwiczenia)
Łatwo powiedzieć, ale jak zrealizować te zalecenia we współczesnym świecie, kiedy 10 godzin dziennie spędzamy w stresującym środowisku korporacji i czas mamy co najwyżej na zjedzenie obiadu na telefon lub zupki chińskiej, a na spacer w słońcu wybrać możemy się jedynie w niedzielę? Ilardi przytacza wyniki badań porównujące ilość zachorowań na depresję teraz i 100 lat temu. W USA, współczynnik zachorowalności na depresję wynosi teraz około 20%, wiek temu, wynosił 1%. Nawet biorąc pod uwagę fakt, mniejszej dostępności do lekarzy oraz nie diagnozowania części pacjentów 100 lat temu, to i tak, współczynnik się zwiększył, a winą za to, Ilardi obarcza zachodnią cywilizację.
Jak uważacie – ma rację?
Ilardi osobom chorym proponuje w książce „The Depression Cure: The 6-Step Program for Beating Depression Without Drugs” auto-terapię. Czy taka auto – pomoc jest możliwa? Wiemy o tym iż każdy z zalecanych przez dr. Ilardi elementów autoterapii pomaga w pokonywaniu depresji – z osobami chorymi problem jest jednak innego kalibru. Muszą oni znaleźć motywację do aktywności. Samo powiedzenie komuś – „patrz optymistycznie w przyszłość, usuń negatywne myśli i lepiej się odżywiaj”, nie sprawi jeszcze, że osoba ta zacznie postępować zgodnie z instrukcjami. Oczywiście odkrycie szybkiej i efektywnej metody leczenia depresji byłoby milowym w terapii tej choroby, ale wydaje się, że zrzucenie winy na karb cywilizacji spod okowów której i tak nie umiemy się wyzwolić, niewiele tu pomoże.
fot.:Rick Sampson
Jak to czytam to mnie krew zalewa. Zmagam się z problemami psychicznymi od wielu lat. Jak czytan takie porady i jeszcze komentarze jakie to super to normalnie coś mnie trafia. Przeczytałam wiele artykułów i także książki typu Potęga Podświadomości itd. Mogłabym przeczyać to setki razy. Może poczuję radość przez kilka sekund. Ale kiedy człowiek z błogiego stanu wraca do rzeczywistości to wraca do depresji. Nie ma tak że książka uratuje komuś życie.co z tegp, że ktoś coś tam napisze jak człowiek i tak nic nie zrobi bo nie ma siły. Nie mam motywacji do tego. Kto w depresji w ogóle ma motywacje kiedy jedyne o czym marzy to strzelić sobie kulke w łeb. Choroba ta to pasmo życiowych niepowodzeń. Bycie ofermą, osobą nieodpowiedzialną stwarzającą tylko problemy innym. Tak każdy z nas się czuje. Pare magicznych tekstów nie jest w stanie tego zmienić. Kiedy człowiek żyje ileś lat w deoresji to on do takiego życia jest przyzwyczajony. Boi się zmian bo każde działanie może nieść ze sobą nowe krzywdy. Dla mnie te magiczne księgi i zapiski to tak jakby powiedzieć komuś kto ma raka z przerzutami żeby jadł więcej warzyw to wyzdrowieje. To jak owijanie bandażem złamanej nogi. Połowa ludzi nawet tego nie rozumie bo żyje w całkiem innym świecie. Jak dla kogoś kto całe życie był poniewierany ma to dotrzeć skorowydaje mu się, że to że go poniewierają jest czymś normalnym?
Witam.Cięzka choroba dużo czytałem na ten temat.Ja zastosowałem kryptofan i L glutamine w sklepie dla sportowców lub Allegro Witaminy grupy B i kwasy omega 3na noc melantoline 5 mg na sen.Zrezygnowałem z kawy alkoholu i fajek.L glutamina powoduje już po tygodniu braku chęci picia alkoholu tylko się o tym nie mówi.Żeń szeń biorę rano tylko raz działa na stres. Codziennie 3 razy bo w depresji organizm m duże braki.Wszystkie te suplementy razem powodują wydzielanie serotoniny i połączeń neuronowych.Wiadomo jak ktoś lubi to sport basen sauna ..Mi pomogło się uspokoić i zacząć działać .Bez połączenia tych suplementów nie działa .muszą być razem W większych dawkach .W stanach witaminą grupy B w dużych stężeniach leczą alkoholizm +L glutamina.ale w Polsce o tym się nie mówi.Wydałem ok 200 Zł Po 2 tyg zacząłem mieć chęci poznać nowych ludzi pracować i coś wogóle robić.Pozdrawiam
Cześć. Depresja można leczyć samemu tylko trzeba dużo dużo chęć i siła i cierpliwości i siła. Wyleczylem.to prawda .ale teraz mam probleme wróciła po 28lat i było mi teraz ciężko walczyć bo nie mam sila jak kiedyś. Byłem u psychiatra biorę leki ale nie ma efektu.nie wiem co zrobić. Staram coś ale nie wiem. Jakos druga episode depresja wykończona mnie jest jusz prawe 2 lata jakoś nie dałem rady ale nadal próbuje
jestem w depresji przy chorobie parkins0na czy ktos moze mi pomoc
Przepraszam, że nie czytałem wszystkich komentarzy (tu oddaję ukłon w stylu japońskim).
Pigułka na depresję ISTNIEJE. Tak, i jest ona pigułką. Przekonałem się o tym po dziesięcioleciach iście piekielnych dołów, rzadko kiedy mających chwilę przerwy (praktycznie nigdy się nie kończących). Zanim jednak wyjawię, po jaki środek należy biec do apteki, podzielę się z tymi, którzy tkwią nadal w depresji, garścią swoich uwag co do sposobu życia.
Zauważyłem, że paliwem dla depresji jest stress i lęk. Chcąc się jej pozbyć, nieważne jaką „pigułką”, trzeba je najpierw wyłączyć. Oczywiście, wyłączyć należy ich przyczyny. Co do lęków natury finansowej, zdrowotnej, rodzinnej itd. – no cóż, w koreańskich katowniach (gdzie na więźniach prowadzą żywcem przerażające eksperymenty pseudomedyczne, o których nawet Mengelemu się nie śniło!) mają zdecydowanie gorzej. Każdy: stary, chory, połamany, z komornikiem na karku, kto stracił cud-dziewczynę itd. ma o całe niebo lepiej niż oni – warto tak na to spojrzeć.
Druga rzecz – czasem lęk i napięcie są zupełnie nieokreślone; to trzyma ot tak, samo, nie z powodu uświadomionych kłopotów. Coś „trzyma” i nie może przejść. Z tym typem napięć związana jest bezsenność. Na to pomaga środek uspokajający (warto przez jakiś czas go brać regularnie) oraz odstawienie takich rzeczy jak kawa, papierochy, Red-Ciul i… praca. Robota nie zając, tak naprawdę zawsze może poczekać, a sok pomidorowy także lubimy, czyż nie?
Odnośnie relacji z ludźmi, dobrze jest im pomagać, ale nie tylko wtedy gdy się o to dopraszają, ale także kiedy po prostu chcemy. Takie działanie utwierdza w przekonaniu, że nie jesteśmy tylko służącymi dla całego otoczenia, lecz przeciwnie, sami wpływamy na nie pozytywnie. W dodatku, cieszą się ci, którym pomogliśmy 😉
Można się śmiać, ale bardzo pomocne są też zmiany – np. przemeblowanie, dłuższa podróż (ale nie turystyka), przygarnięcie zwierzaka, coś, co na dłużej zmienia styl życia i wyrywa z kręgu takiego stłumienia, którego to sam Ibsen by się nie powstydził. Przejściowa konieczność powoduje, że oto wyrzucimy coś do życiowego (a nawet i rzeczywistego) śmietnika, co było nam tylko pozornie potrzebne, a weźmiemy się za coś, co niby dawno mieliśmy zacząć.
Gdy więc mamy ogólnie z głowy napięcia i lęki, za przeproszeniem, przed łajnem, czas polecieć do apteki po pigułkę przeciwko depresji. Jest to korzeń różeńca górskiego (łac. Rhodiola Rosea) w postaci preparatów Rhodiola lub Arktyczny Korzeń. 6 tygodni 3 x dziennie po 1 tabletce i depresji NIE MA.
Straszene pierdoły.
Uprawiam sport, zdrowo odżywiam się (oczywiście można powiedzieć, że bez tego byłoby gorzej… to tak w ramach pozytywnego myślenia)
Sen – tylko jak wydłużyć sen, jak nie przychodzi, bo w głowie siedzą problemy, które dołują.
Zająć się czymś przyjemnym, OK – można uciec od problemów np. czytając książkę, czy oglądając dobry film, ale potem z jeszcze większą siłą dopada poczucie, że jest się głęboko w du***, a problemy tylko narastają.
Dobre relacje – w wielu przypadkach, to one są źródłem przygnębienia. Łatwo powiedzieć – dobre relację, tylko jak to zrobić w rozpadającym się związku?
Może gdyby autor przeżył depresję, nie tylko oglądał ją przez szkiełko, to nie pisałby takich bzdur.
ok jak mamspaceroc w sloncu w tym zagrzybialym angielskim kraju. przez ostatnie 8 miesiecy tu padalo albo byla mrzawka.
Można samemu pokonać ciężką depresję. Ciężko jest. Jak stoisz przed skokiem z wieżowca, to się zastanawiasz życie albo śmierć. Do śmierci już przywykłeś. Albo coś w tobie pęknie i przestaniesz się przejmować albo skoczysz. Ja przestałem się przejmować. Zacząłem mieć wyjebane co ludzie/rodzina powiedzą, pomyślą( jak to łatwo powiedzieć), pękło coś we mnie, uczucia jebły całkowicie, były jak stłuczone lustro, nie było ich nagle, dzięki? temu własnie przestałem się przejmować. No ale to było z 5 lata temu i dopiero teraz doszedłem powiedzmy do „równowagi” emocjonalnej, a bywałem przy oknie z dobre dwa lata, przed ostatecznym krokiem. Uczę się żyć. Na prawdę czasami się dziwię, że sobie poradziłem, trzeba mieć troszkę szczęścia, ja jeszcze po blokowałem uczucia, aby mnie nie ściągały na dno. Zapłaciłem cenę. (Jak komuś modlitwa pomoże to czemu nie, nie chcę tu motywów religijnych wprowadzać,ale jak nie masz się do kogo odezwać w domu to taki monolog czasami pomaga, ja mam swoją prywatną duchowość). Powoli je otwieram. Bo tak depresja działa, musimy uważać, ciemność już zawsze będzie częścią nas. Zapomnijcie, że was ktoś z rodziny wysłucha, kto jej nie przeżył nie zrozumie, szukajcie pomocy w psychoterapii, bez leków. Ja jak mówiłem sobie poradziłem bez specjalisty, ale nie oszukujmy się miałem kurwa farta. Dziecko DDD, przez całe dzieciństwo słuchałem kłótni dzień w dzień, a że byłem zdolny (nawet nie wyobrażałem sobie, powiedzieć rodzicom, że rezygnuje, bo lepiej chyba by było skoczyć) musiałem skończyć oczywiście politechnikę, 8 lat! Straconego czasu. Skończyłem, czułem się jakbym na Słońcu wylądował. Ciągle poprawki, czasami miałem takie stany, że na dziekance z na 2 przedmioty potrafiłem ich nie zaliczyć(bałem się na egzaminy jeździć, całe dnie w domu siedziałem)! Sam nie wiem jakim cudem to skończyłem. Do tego doszła nerwica somatyczna, perfekcjonizm matki, mój. Gadki ojca, że jak nie skończę to będę rowy kopał. Porada dla was, wypierdalajcie z domu, życie nie polega na sukcesie i zarabianiu pieniędzy. Środowisko potrafi przytłoczyć. I to robi. I tak jak mówiłem zaczynam życie mając 30 lat. Długo by gadać, tak po skrócie. Czy mam myśli samobójcze? Powiem tak samobójstwo nie jest mi straszne, ale nie mam myśli o pozbawieniu siebie życia, i wiem, że daleko mi od tamtych czasów, tamtej depresji, bo tamte myśli, kierowały moim życiem, a teraz ja kieruje nimi. Staram się być szczęśliwy, przy negatywnych myślach mówię, ku*wa jak ty to przetrwałeś( hehehe), teraz życie to pikuś i idę/staram się iść do przodu. Gdy nie mamy ciężaru na barkach obietnic i dążeń innych osób automatycznie stoimy na nogach. Człowiek czuje zmianę w sobie, jakby przeistoczenie, Fenix z popiołu. Parę osób widzę, też przeszło podobną zmianę co ja, czytając po komentarzach, ale te brednie o przeczytaniu książek o pozytywnym myśleniu gówno wam dadzą, przecież wiemy, że chcemy pozytywnie myśleć.Tylko nie potrafimy(śmy), bo świat nas przytłacza. I ważne jeszcze pogodziłem się ostatnio z przeszłością, znikł żal do rodziny, za ich ambicje moim kosztem, byłem przez nich kochany nie mogę powiedzieć, że nie, ale ich kłótnie zgniotły mi umysł. Oni i tak swoje, „ale skończyłeś”. Nie przetłumaczysz, nawet się nie staram, przebolałem to. Myślę teraźniejszością, jedyne to muszę bardziej się przyłożyć do myślenia o przyszłości, bo teraz to za mało się przejmuje. hehe Resumując. Najważniejsze to pogodzić się sam ze sobą, wybaczyć przeszłości, zacząć budować równowagę „emocjonalną” i koniec być w końcu szczęśliwym. P.S. Wiele jest rodzai depresji, taka była/jest moja, wszystkiego nie opisałem, bo z dwa dni bym pisał, mam swoje uzależnienia, problemy, wiele drogi jeszcze, ale to pikuś w porównaniu co doświadczyła moja dusza. P.S.2. 3/4 osób w komentarzach nie miała nigdy depresji i pierdoli farmazony, nie wiem na złość tak piszą czy z głupoty, myśląc, że komuś pomogą. Jak coś to piszcie do admina o maila do mnie.
Hmm tak znajduje sobie zajęcie ale to na krotka chwile,spaceruje po słońcu to jest gorzej idąc ulica płacze,wysypiać od dawna jakiś kilku lat nie mogę spać nawet po kilka dni bądź krotki sen..zawsze mowie sobie ze to normalne,ale od kilku dni czuje zmeczenie zyciem,jestem nikomu nie potrzebna wszyscy chca cos ode mnie a nie sa dla mnie.mam czasami dosc juz wszystkiego chcialam bym zniknac na zawsze,usnac i tak przesac…nie mam na nic ochoty czasami mysle jak sie zabic dosc czesto…probowałam ale nie wyszło bo problem dosc ze mna to jeszcze to…nikt mnie nie rozumie sama siebie nie rozumiem jestem jedna wielka pomyłka wszyscy mnie krzywdza i sama nie mam wsparcia bo kazdy mi mowi uzalasz sie nad soba ale nie chce tego to zle ze chce troche szczescia ale go nie czuje…przestałam marzyc i miec nadzieje na lepsze jutro…mam dosc 🙁
czytam to wszystko i myślę ,że ci wszyscy co tu się wypowiadali,poprostu nie mają pojęcia o prawdziwej depresji,gdzie boli całe ciało, nie można jeść spać, nic robić, bo poprostu nie można,ma się myśli samobójcze,niechce się myć, nie ma się smaku,ma się nie samowite lęki, nie wychdzi się z domu,wszystko jest niemozliwe do zrobienia co by się powinno zrobić, a na dodatek nic nie ma sensu. jest się 6-razy w psychiatryku,od półroku rocznie do 6 tygodni
http://naszeblogi.pl/37408-ojtamojtam-odc-24-depresja-czym-jest – można pozornie mieć wszystko, posiadać wszystko, ale bardzo trudno jest walczyć z depresją jeśli to nas spotka. Trudno, ale nie jest to niemożliwe. Tu potrzebna jest pomoc fachowców. Życzliwość innych ludzi, a o nią trudno w naszym ponurym polskim społeczeństwie akurat. Ważna jest postawa chorej osoby, która musi uświadomić sobie, że jest sama w stanie sobie pomóc, właśnie poprzez czytanie książek psychologicznych, które prowadzą do rozumienia procesów zachodzących w nas samych. Potrzeba spokoju, wyczyszczenia myśli z tych negatywnych, zgody z bliskimi, zapewnienia, że nasi bliscy w chociaż minimalnym stopniu nas rozumieją i nie odtrącają nas. Potrzeba spokoju myśli i spokoju sumienia. Potrzeba wybaczenia czasem najgorszych doznanych krzywd. Akceptacji świata takiego, jakim jest, a jednocześnie wiary w to, że mimo wszystko są ludzie dobrzy, wrażliwi, że świat nie opiera się tylko na złu, zdradzie, krzywdzie, bólu. Trzeba pozbyć się telewizora z domu, wywalić w cholerę do gówno za przeproszeniem. Wzamian za to czytać ksiażki, słuchać dobrego radia, dobrej muzyki, którą lubimy, coś pisać – co jest doskonałą formą autoterapii. Poprzez czytanie fachowych ksiażek psychologicznych, zwłaszcza o tematyce samorozwoju, budowania od nowa własnego ego, swojej tożsamości, wiary, duchowości, podejścia do świata do innych i do siebie – wzmacnianie własnego siebie. Depresja m. in. wynika stąd, że ktoś nam coś zabrał. Zabrał, wydarł nam część siebie. Zszargał, zniszczył, zdeptał. Poprzez nasze własne postępowanie, czyny, myśli musimy zrobić wszystko, aby przywrócić nam samego siebie. Prawdziwego, takiego, jakim jesteśmy, chcemy być. Wiara w uzdrowienie czyni cuda. Po przejściu najgorszego okresu, w którym bardzo często pomaga chyba tylko tabletka, musimy się wziąć za siebie i chociaż to bardzo trudne, to my sami musimy naprawić w sobie to wszystko, co sami w sobie zepsuliśmy, bądź, co ktoś w nas zniszczył. Osoby, które skutecznie wyciągają się z depresji bardzo dużo samodzielnie pracują nad sobą. To wygląda, jak budowanie siebie samego od podstaw. Od początku. Od nowa. Największym skarbem, który może mieć taka osoba, to ktoś jej po prostu bardzo życzliwy i wspierający, czy to słowem, czy drobnym czynem, gestem, zrozumieniem. Na koniec dodam, że u nas w Polsce temat depresji dopiero zaczyna być przez społeczeństwo rozumiany, ale do pełnego zrozumienia tego, co się dzieje z ludźmi, którzy cierpią z powodu depresji – rozumienia go przez nasze społeczeństwo, jeszcze daleka droga. To, co ja na koniec mogę podkreślić raz jeszcze to to, aby taka osoba zrobiła wszystko, co jest w stanie zrobić, aby uspokoić swoje sumienie, swoje myśli, pogodzić się z kimś z kim jest skłócona, wybaczyć doznane krzywdy, zaakceptować siebie samego, jako jednostkę jedyną, niepotwarzalną, wyjątkową, ze wszystkimi swoimi wadami, zaletami, przypadłościami i nawykami. Starać się marzyć i powolutku, ale konsekwentnie, od malutkich marzeń, poprzez te większe, spełniać je. Cieszyć się, czym tylko się da. Doceniać wszystko to, co tylko warte jest doceniania. Podejść do samego siebie z szacunkiem i nie winić się za to, że się ma depresję, nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia, ale też nie oczekiwać, że każdy będzie rozumiał, co nam jest, bo na tym etapie rozwoju naszego społeczeństwa to jest niemożliwe. Dbać o siebie, o małe rzeczy, jak ścielenie łóżka, czy sposób, w jaki dzisiaj zjem śniadanie /ładnie nakryję do stołu/… takie zupełnie proste, codzienne czynności. Takie osoby czeka bardzo dużo pracy nad sobą, ale TO JEST WSZYSTKO MOŻLIWE. Wiem to, bo sam mam… miałem… z tym do czynienia. Myślmy pozytywnie i uśmiechajmy się do siebie. Zdajmy sobie sprawę z tego, że żyjemy, że jest tyle możliwości w życiu. Wyobrażajmy sobie i reżyserujmy w myślach pozytywne chwile na przyszłość, napotykanych pozytywnych ludzi, ciekawe miejsca itd… dużo by pisać. Wszystkim, którzy cierpią na depresję z całego serca, niegdyś bardzo cierpiącego wewnatrz, życzę pogody ducha !!! 🙂 Ja poznałem dziewczynę. Przeprowadziłem się. Jestem po terapii alkoholowej. Zmieniam pracę. Realizuję swoje hobby /a nawet dwa:)/. Żyję szczęśliwy tak, jak jeszcze nigdy. To wymagało bardzo sporo pracy, ale teraz ma się wrażenie, że jest się nie do pokonania, nie do zgnębienia i nie do zniszczenia. I ten uśmiech na twarzy… 🙂 CODZIENNIE :):):) Wszystkim Wam życzę tego, co ja czuję teraz w środku. Jeśli tylko macie ochotę, podaję email jts4@interia.pl
Ludzie co wy gadacie o forsie, ona nie daje szczescia absolutnie przynajmniej mi, chociaz 5 lat temu bym sie z tego smial.
W ciagu paru lat zarobilem kupe forsy ciezka praca, kupilem sobie dom z silownia, sauna itp. Bo cale zycie chcialem sobie cos takiego nabyc i powtarzalem sobie wtedy – ze wtedy dopiero pozyje jak czlowiek i nigdy juz nie bede smutny.
I wiecie k… co? I jestem teraz bardziej nieszczesliwy niz jak bylem biedny (tz: normalnie zarabialem bieda bym tego nie nazwal). Zawsze myslalem ze mam depresje bo nie mam forsy – mam teraz forsy znacznie wiecej niz potrzebuje a i tak nie jestem szczesliwy!
Podsumowujac: mam super kochajaca dziewczyne, super dom, swietne zrodla dochodu, zegarek wartosci 10 tys zl a tak i jestem w ciemnej d… z powodu depresji, nie mam pojecia jak to ogarnac, a jak czytam o skutkach antydepresantow to chyba nigdy ich nie wezme, ale od jutra biore sie na powaznie za prace z ta choroba bo nie daje mi to normalnie zyc bo jedyne o czym mysle to smierc i beznadzieja na tej planecie.
Głupota. Coraz większa ilość pseudo-lekarzy-pisarzy próbuje udowodnić swoje racje jedynie zwiększając nakład swoich książek, a co za tym idzie – zarabiając pieniążki. Wyleczenie się z depresji nie jest kwestią autodiagnozy i sięgnięcia po książkę mającą w tytule nazwę swojej choroby. Jest to złożony proces, który źle przeprowadzony może prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji, więc nie należy iść na łatwiznę i drogą na skróty korzystać z „sześciu prostych rad” (!) pewnego wannabemillionaire’a.
Ja przegralam swoje zycie. I nie wiem co mam dalej robic. Mam cholernie ciezka depresje z ktora nie chce mi sie juz dluzej walczyc. Moj brat popelnil samobojstwo. I chyba mnie to samo czeka.
mam pewien bardzo skuteczny sposób: sam miałem depresje ale że bardzo interesuje sie psychologia i podswiadomościa powiem wam pewien bardzo skuteczny sposób. Ja sie wyleczyłem w jeden dzień! A chorowałem na depresje niespełna 1 rok. Po pierwsze wiemy ze jestesmy na nia chorzy. Po drugie idziemy spac na jakieś 9 godz snu. Ale przed nim poprostu musimy byc pewni ze rankiem o godzinie 8.00 obudzimy sie bez depresji i pełni sił do podejmowania nowych wyzwań. PO PROSTU MUSIMY BYĆ ŚWIĘCIE PRZEKONANI ŻE OBUDZIMY SIE BEZ CHOROBY. TO NAPRAWDE DZIAŁA!! UWIERZ W SIEBIE I ŻYJ BEZ DEPRESJI!! Oczywiscie rano jemy lekko strawne sniadanie do syta.
do jasnej cholery, przecież ludzie latają w kosmos! musi być jakiś sposób żeby pozbyć się tego dziadostwa!!!!!!!!!!!!
Maria, ja mam prawie 40 i podobne odczucia, życie leży odłogiem, nie mam własnej rodziny, praca którą zawalam – ale obiektywnie patrząc żadnych powodów żeby czuć się tak paskudnie. Młoda, zdrowa, ładna, wykształcona, praca, przyjaciele, bez kredytów… wszelkie powody żeby cieszyć się życiem. A tym czasem mam poczucie że moje życie to jakaś sieczka, sama nie wiem o co mi chodzi. Najgorzej w pracy, mam wrażenie że specjalnie zawalam co tylko się da, żeby potem się tym stresować – taki mój narkotyk i nie potrafię się od tego uwolnić. Internetowe testy na depresję – głęboka, w lepszy dzień na pograniczu średniej. Psychiatra – kiedyś próbowałam i leków i terapii, krótka poprawa, potem jakoś się rozeszło i już do tego nie wróciłam. Dlaczego? Z różnych względów – mała mieścina, jeden lekarz, wszyscy wszystkich znają itd. itp. Chcę spróbować czegoś innego – powalczyć bez leków. Jak? – pojęcia nie mam. Założę bloga.. może, może jutro go wykasuje, może to bez sensu, ale tylko to przychodzi mi do głowy w tej chwili. Potrzebuje jakiegoś notatnika, kotwicy, gdzie będę trzymała te urywki myśli, które mi latają po głowie. Mogłabym pisać w zeszycie, ale boję się że ktoś to znajdzie, przeczyta, dowie się… Obecnie moje przemyślenia doprowadziły mnie do stwierdzenia że nie tylko życie nie ma sensu, ale paradoksalnie śmierć również, więc problem myśli samobójczych mam chwilowo z głowy. Jestem w punkcie gdzie mogę nie robić nic, albo zrobić cokolwiek…wszystko jednakowo wydaje mi się bez sensu. Jeżeli czegoś bym teraz chciała to móc wrócić tu za parę miesięcy i powiedzieć – wiem jak wyjść z depresji bez leków i terapii…
hm, Marta17, mam to samo, tyle, że mam lat 43 i moje leżące odłogiem życie to nie studia, a praca, którą zaniedbuję, dziecko, które jest mam wrażenie powoli tak samo rozsypane jak ja, finanse, które za cholerę nie chcą się spiąć, a ja czekam aż do ostatniej złotówki w portfelu zanim zadziałam coś, itd. itp. Wyzywam siebie od nieudacznic i z nizin swoich patrzę na kolegów i koleżanki ze szkoły: lekarze, dentyści, duże pieniądze, wygodne życie, szczęśliwe rodziny.. O dziwo kiedyś myślałam, że po prostu wybrałam inną drogę życiową, że jakbym poszła na inne studia to bym też była tam gdzie oni. Od jakiegoś czasu myślę jednak: Oni pewnie musieli na to ciężko pracować, a ja nie byłabym/ nie jestem w stanie, brakuje mi sił..nie dałabym rady.. Zastanawiam się czy to jest jeszcze zwykłe nieogarnięcię? pozdrawiam
Jesli ktos szuka porady chetnie pomoge.Mam 6 letnie doswiadczenie w pracy z chorymi mentalnie.
Pozdrawiam serdecznie
Z leczeniem zaburzen nastroju jest tak ze wszystko zalezy od konkretnego przypadku, jest wiele metod ktorymi pomaga sie wydobyc z dolow psychicznych i nie na kazdego dziala ta sama metoda .Zreszta powodem sa zroznicowane pzyczyny zlego stanu psychicznego.Odpowiedzia jest wywiad indywidualny i terapia dostosowana do konkretnego przypadku – przyczyn zaburzonego stanu psychicznego i objawow tudziez skutkow wystepowania .Zrozumienie sytuacji w jakiej znajduje sie osoba ( jej historii i okolicznosci biezacych) jest kluczem i punktem wyjscia do efektywnej pomocy psychologicznej oraz farmakologicznej. Idelanie byloby moc korzystac jedynie z pomocy psychologicznej i mentalnego wsparcia niestety w czesci przypadkow leki antydepresyjbne itd.sa niodzowne prznajmniej w pierwszej fazie pomocy chorej osobie. Pozdrawiam serdecznie
++nie umiem czytać długo tekstu. błądzę po międy literami. moje życie uległo zmianie po wypadku. przygniotła mnie róra.ale sie podniosłem z pracy mnie zwolnili jak tylko wróciłem do niej. znalazłem inną . dawałem z siebie wszystko… ale kilka miesiecy pózniej zachorowałem na zapalenie stawów. ciężko mi w depresji którą miałem kilka lat temu. nie moge pracować bo bolą mnie ręce w nadgarstkach. dużo nie zrobie przez cały dzień. okropne jest to że sie użalam nad sobą i tym samym krzywdze moją żone. bardzo ją kocham ale nie potrafie sobie poradzić z normalnymi rzeczami na co dzień. Pomocy. wtyd przed tym że mam takie problemy zamka mi drzwi przed ludzmi. separuje sie, unikam wszystkich.
Witam serdecznie,
mam 22 lata i jestem studentką. Piszę tego maila gdyż w nagłym poczuciu ogólnej beznadziei po raz kolejny zaczęłam zastanawiać się, czy istnieje siła, która potrafi wyrwać mnie z ciągłego marazmu i bezczynności i czy jestem jeszcze w stanie sama się z tego wygrzebać. Do tej pory każdą przepuszczoną okazję wyjścia gdzieś, zrobienia czegoś, przeczytania, każdy niezaliczony egzamin, a nawet cały rok studiów zrzucałam na karb niezorganizowania i ogromnego lenistwa. Jednak zaczęło mi się wydawać, iż sprawa musi być bardziej złożona, gdyż każde lenistwo musi mieć swoje granice. Ja natomiast poddaję się bezczynności już drugi rok, zbliża się koniec kolejnego roku studiów a ja znów uzmysławiam sobie, że go zawalam. Nic nie jest w stanie mnie zmotywować i zmobilizować do nauki, ale i do najbardziej prozaicznych rzeczy. Czuję, że wiele mnie interesuje, mam ambicje, pomysły, ale nie jestem w stanie wprowadzić nic z tego w życie. Gdy pojawiają się jakieś, nawet najmniejsze trudności, schody wolę sobie odpuścić. Czuję, że marnuję swoje życie. Tyle mogłabym robić, uczyć się, poznawać, a głównie śpię i tracę czas w internecie/ przed telewizorem. Od czasy do czasu gdzieś wyjdę, spotkam się z chłopakiem – to są chwile ożywienia i radości. Nie mogę się do niczego zebrać. Na ogół jestem pogodna, ale tylko dopóki nie zaczynam zastanawiać się nad tym co robię. Gdy zaczynam zdawać sobie sprawę z tego co muszę próbuję się mobilizować, obiecywać sobie, że już jutro za wszystko się wezmę, mam poczucie wielkiego niepokoju wewnętrznego i dyskomfortu gdy czuje zbliżające się egzaminy, a jednak nie jestem w stanie zabrać się do niczego, wolę uciec, zająć się nieistotnymi bzdurami, przy których przestanę zastanawiać się nad czymkolwiek. Gdy zaczynam zastanawiać się nad swoją przyszłością wpadam w rozpacz, albo staram się o niej nie myśleć i od tego uciekam. Jestem humorzasta i mam wahania nastrojów.
Ponad to nie dbam o siebie, mimo że mam świadomość zaniedbania – od dwóch lat wybieram się do dentysty, mimo, że wiem, iż mam popsute zęby, od roku do fryzjera mimo iż moje włosy są rozdwojone, łamliwe i wypadają. Tracę pół dnia na spanie, a pół nocy na nic nie wnoszące ślęczenie przed komputerem. Oprócz tego cierpię też na różne natręctwa: drapanie skóry głowy, obgryzanie ust i policzków, grzebanie przy paznokciach, skubanie czego się da na twarzy, drapanie pleców.
Do tej pory ograniczałam się do stwierdzenia, że to wszystko wina słąbej woli i braku dostatecznej determinacji, starałam się bardizej lub mniej je wskrzesać u siebie, co udawało się może raz na pół roku przez tydzień. Wydaje mi się, że nie jestem wstanie radzić sobie z tym sama, a nawet jeśli, to boję się dalszej utraty czasu na zbieranie się w sobie.
Czy to wszystko co się ze mną dzieje to może być stan depresyjny, lub jakiś rodzaj dystymii? Czy powinnam zasięgnać pomocy specjalisty?
Z góry dziękuję za pomoc
przestraszona
odświeżam ten wpis który znalazłam.MAM TO SAMO! \\tyle, że ja mam 17 lat i chodzę do liceum.
Jolu, alkohol nie pomaga.Może to tymczasowo się może tak wydawać. Poza tym alkohol działa depresyjnie na organizm. No i często robi się pod jego wpływem rzeczy których normalnie nie chciałoby się robić. Alkohol sprowadza na dno, jednych powoli, innych szybko. Jolu najlepiej idź do swojego internisty i poproś o lek przeciwdepresyjny, np. citabax 20mg (około 20-25zł w aptekach) starczy na miesiąc. Tylko takie leki maksimum swego działania osiągają dopiero po około 2 tygodniach, więc trzeba brać minimum te 2 tygodnie żeby poczuć jak działa.
Jeśli jest się milionerem to można zamieszkać w słonecznej Kalifornii, w domu z basenem, siłownią itp.. Wtedy można byłoby spróbować spełnić tych 6 zaleceń. Marzenia. Ale przede wszystkim to różne są rodzaje depresji o różnym podłożu. Zależy też jaką ma się osobowość, czy nie ma się zaburzeń osobowości. W niektórych depresjach może i jest możliwość zmobilizowania się na siłę bez leków, ale np. w mojej nie ma takiej opcji. Bez antydepresantu (biorę citabax) doznaję mega stresu, natłok myśli negatywnych, zero pozytywnych, trudno wogóle wstać z łóżka. W takim stanie unika się ludzi, a w samych kontaktach każda rozmowa z innymi dołuje jeszcze bardziej, bo samemu nie potrafi się rozmawiać na normalnym poziomie. Dodatkowo lęki które doprowadzają do jeszcze większego wyizolowania i stresu. W takiej depresji można tylko zamknąć się w pokoju i egzystować w swoim piekle aż do czasu kiedy prawdopodobnie dostanie się zawału serca, albo samemu pomoże sobie odejść. Nie ma mowy żeby sobie powiedzieć „dzisiaj idę pobiegać” bo tego nie zrobie, a jeśli nawet uda mi się siebie namówić na sport to będzie to krótkotrwałe a myśli negatywne zabiją tą myśl pozytywną. W takiej sytuacji jak moja pomagają tylko leki. I dopiero przy leku można byłoby się spróbować zmobilizować do sportu, co też nie będzie łatwe ale raczej możliwe. A jeśli chodzi o słońce to latem moja depresja staje się dużo lżejsza, słońce podnosi nastrój. I jeszcze jedno, naprawdę trudno zmobilizować się żeby zadzwonić i umówić się na wizytę do psychiatry i do tego dochodzi wstyd przed taką wizytą w poradni czy przed znajomymi, że ktoś się dowie. Więc trzeba próbować np. może gdzieś dalej poza miejscem zamieszkania, gdzieś w mniej znanych okolicach gdzie czuć się można swobodniej. A najlepiej iść do lekarza pierwszego kontaktu i poprosić o lek antydepresyjny. A później jak już lek trochę pomoże już będzie łatwiej zapisać się do poradni. Pozdrawiam i życzę powodzenia
Jolu do lekarza. Nie ma wyjścia. Ja męczę się już 5 lat i jutro ide do poradni zdrowia psychicznego. Mam dość tego mojego zniechęcenia do wszystkicego, braku motywacji, i poczucia bezsensu. Powodzenia!
Nie widzę sensu w życiu, nic mi się nie chce, nic mnie nie cieszy, radość z życia całkowicie ze mnie zeszła, nie wierzę w siebie kompletnie. Dodam, że jestem młodą osobą(26l). Czasami myślę, że lepiej jakby mnie tu nie było. W pracy się uśmiecham bo żeby koledzy i koleżanki nie wzięli mnie za ponuraka, a wracam do domu i ciągle smutna z wszystkiego niezadowolona, wyjść z domu mi się nie chce. Komedie które kiedyś wywoływały we mnie śmiech, teraz tylko się uśmiechnę albo i nie i tyle. Nie lubię słuchać o szczęściu innych, chciałabym się cieszyć razem z nimi ale nie potrafię. Przez to zbyt często alkohol zaczął się pojawiać w moim życiu, który oczywiście pomaga tylko szkoda, że na chwilę. Są takie dni kiedy mówię sobie ogarnij się, nie można tak żyć, życie przelatuje między palcami, ludzie mają takie tragedie, że ciężko to sobie wyobrazić, a ja jestem zdrowa, młoda mam pracę, brzydka chyba nie jestem. No i na tym się kończy bo nie potrafię tego zmienić choć chcę. I tak już ok 3 lat. To część tego co czuję. Może pięknie to nie jest napisane ale poetką nie jestem. Co ja mam zrobić? Tylko nie mówcie: uwierz w siebie! Do lekarza nie chce iść bo się wstydzę.
Skoro zdobylam sie juz na taka szczerosc by opowiedziec o sobie,przyznaje sie ze w jednej z wypowiedzi podszylam sie pod Marcina;-) z tad tez Marcin a nie monika.
pozdrawiam
Witam ponownie,
Czlowiek,ktory przechodzi ciezka depresje ,zupelnie traci swiadomosc i nie wie co sie z nim dzieje! Sa jednak ludzie ,ktorzy chca sobie pomoc ,poniewaz wiedza ze depresja to tylko choroba ,szukaja wsparcia i pomocy. Dla tych wlasnie osob dedykuje historie swojego zycia.
Urodzilam sie w 1980 roku,w malej miejscowosci Mikolow ,na dolnym slasku,moi rodzice byli alkoholikami,warunki w domu byly tragiczne,nie bylo lazienki ani toalety.Moj ojciec po pijaku wyzywal sie zawsze na mnie i na mojej starszej siostrze.w wieku 6 lat przynioslam wszy z przedszkola i zawszylam cala rodzine,wszy chodzily po podlodze,ubraniach,naczyniach kuchennych,jednym slowem byly wszedzie! a rodzina winila mnie za to wszystko! dostalam wtedy niezle lanie od ojca ,pobil mnie wtedy na oczach babci,mialam wtedy tylko 8 lat. Wszy utrzymywaly sie jeszcze przez kilka lat poniewaz nikt nie byl w stanie ich wytepic,czesto chodzilam na wagary a nie do szkoly poniewaz bylo mi wstyd do niej isc,bylam zawsze brudna i glodna.Jedynym przyjacielem byla moja kuzynka,ktorej zawsze bylo jej mnie zal,dzielila sie ze mna sniadaniem.Ukonczylam tylko szkole podstawowa. Pamietam ze wtedy modlilam sie o chwile ,kiedy bede mogla odejsc z domu i zaczac wlasne zycie.W wieku 17 lat poznalam chlopaka i zakochalam sie ,przeprowadzilam sie do Gliwic i zamieszkalam u niego,podjelam prace w malym sklepiku,ktory prowadzila wtedy jego matka,nie zarabialam dozo,ale wystarczalo na jedzenie.Po pewnym czasie okazalo sie ze mieszkam z alkoholikiem.,kiedy pobil mnie w sylwestra(rok 1998) na oczach naszych znajomych,moj swiat sie zawalil,niechcialam zyc ,stwierdzilam ze zyje po to by cierpiec,i chcialam z tym skonczyc!
Wprowadzilam sie z powrotem do ojca.Nie mialam jednak wystarczajaco sily by sie zabic. 2 miesiace pozniej odwiedzila mnie moja droga kuzynka(ktora kiedys dzielila sie ze mna chlebem) nie widzialysmy sie dlugo,wiec niewiedzialam ze od jakiegos czasu pracuje za granica, zaproponowala mi pomoc,jaka byla praca w Holandii. Bez namyslu wyjechalam w wieku 20 lat po raz pierwszy po za granice kraju.
Pracowalam na czarno przy uprawie tulipanow po 16 godzin dziennie ,6 dni w tygodniu,wynajmowalam maly pokoik na poddaszu w jednym z Holenderskich domow.
Rok pozniej dopadla mnie depresja ( mialam 21 lat)
Pamietam,kiedy wracalam z pracy ,siadalam wtedy na krzesle i wpatrywalam sie w jeden punkt,jak zahipnotyzowana,potrafilam wpatrywac sie godzinami w jedno miejsce,nie potrafilam ,spac,jesc,wyjsc na spacer ,czy co kolwiek,nastepnego dnia szlam do pracy,wracalam z niej i odnowa siadalam na krzesle,moje mysli krazyly tylko wokol tego jak z soba skonczyc! nie bylo nic ani nikogo w moim zyciu,poza rozdartym sercem i checia odejscia z tego swiata. W dniu moich 22 urodzin otrzymalam prezent od mojej starszej siostry,ksiazke.To byla ksiazka ,ktora zmienila moje zycie! (Potega Podswiadomosci) pamietam ze dolaczyla do niej list,w ktorym pisala; ”Nie musisz jej czytac jesli niechcesz,to juz zalezy od ciebie! pamietaj jednak ze jestem twoja siostra,kocham cie ,i zycze ci jak najlepiej”’
Czytajac te slowa lzy zalaly cala moja twarz.
Przeczytalam te ksiazke raz,nie dotarly jednak do mnie slowa w niej zawarte,wiec pograzylam sie odnowa w bolu i cierpieniu.
Ktoregos wieczoru wzielam ksiazke do reki i zaczelam czytac odnowa ,wtedy zrozumialam,ze zycie jest w zasiegu reki,trzeba tylko chciec go dostrzec, i stawic czola chorobie jaka jest depresja, moje nastawienie, mysli i wszystko inne zmienilo sie w mgnieniu oka, zauwazylam ze nie musze sie zabijac bo w sumie i tak juz jestem martwa, jedyne co moge zrobic to odszukac nadzieje,radosc,ZYCIE!!!
udalo mi sie i jestem z siebie dumna!
Posiadam okolo 78 ksiazek ,psychologicznych,religijnych,ezoterycznych, ktore zmienily cale moje zycie. Wladam trzema jezykami,posiadam wlasna dzialalnosc gospodarcza,i mam wlasne mieszkanie.Osiagnelam to wszystko w okresie 10 lat. I nikt mi nie wmowi ze sa rzeczy niemozliwe!!!!!!!
Serdecznie pozdrawiam
Witam:)
Nie ma co bluzgać…to nie o to chodzi…walczymy o swoje życie,o swoje nowe życie.W każdej wypowiedzi jest nutka prawdy i nie potrzebne jest ocenianie kogoś.
Szymon racja. Te Wasze złote rady dziewczyny nie pomogły mi nawet w jednej milionowej, nie macie chyba pojęcia o prawdziwej depresji i męczarni jakie człowiek przechodzi..
Szymon ma rację, Kobiety piszecie chyba jakieś tanie chwyty, które nawet w jednej milionowej mi nie pomogły jak to przeczytałam. Moim zdaniem słabe, tak jak i życie.
Drogi Szymonie.
Gdybys wiedzial cokolwiek na temat psychoterapii lub tez psychologii , twoja wypowiedz wygladala by troszke inaczej.
Zycze ci jednak powodzenia w jakze trudnych chwilach twego zycia.
pozdrawiam
To co pisze niejaki IIlardi,tudież Monika czy Martyna to istne bzdury! Przecież Wy nic nie wiecie o prawdziwej depresji (co najwyżej co nieco o dystymii). Prwdziwa depresja to piekło za życia, w którym nie można normalnie funkjonować. A pan IIardi pisze,żewystarczy łyknąć omegę3 i pobiegaćsobiew promieniach słońca,Istne brednie!
Podobne śmieszną radę daje Monika;”uwierz w siebie” a wszystko będzie dobrze.Bzdura! Ta choroba właśnie na tym polega,że nie można uwierzyć w siebie ani wziąć się w garść.
Jeszcze dalej idzie Martyna;proponuje, żeby zrobić…prawo jazdy.Stuknij się w glowę kobieto! Jeśli chory na depresję choćby tylko odwazy się zapisać na kurs tzn, że on na pewno nie ma żadnej depresji. Pozdrawiam serdecznie!
Moniko to nie jest tak że człowiek nie chce się uwolnić z depresji że nie pragnie się od niej uwolnić tak jak pisałaś.To nie jest tak, po prostu człowiek nie jest w stanie z tego się uwolnić bo nie potrafi, bo potrzebuje pomocy, potrzebuje wyciągnięcia ręki żeby pomóc wstać bo nie ma siły. boi się czasem krytyki ludzkiej i ludzi.
Dodam jaszcze że sama przechodziłam depresję a pozytywne myślenie wyciągnęło mnie z tej choroby i działanie Trzeba czymś się zająć np zrobić prawo jazdy być aktywnym to działa cuda uwierzcie mi.
To prawda wiara we własne siły czyni cuda musimy uwierzyć w siebie i dużo modlić się do Boga bo tak naprawdę to on mnie uzdrawia każdego dnia to on mnie uzdrowił Bóg pomaga mi się zmobilizować do działania Nie można usiąść i siedzieć bezczynnie z założonymi rękoma aż samo coś przyjdzie trzeba działać i czasami się zmuszać do czegoś na co nie mamy ochoty.
Bardzo głębokie twoje słowa Moniko,naprawdę zapalają światełko w tunelu:) Monika miałabyś chwilę na rozmowę,poradę,popisanie na maila? Z góry dziękuję:)
Fantastyczne jest to co napisałaś, Moniko.Twoje słowa bardzo trafiają w serce i pomagają…Dzięki, powinnaś to robić częściej:)
Kasiu ,ciesze sie ze moglam w jakis sposob podniesc cie na duchu,oczywiscie ze mozemy sie skontaktowac,mozesz do mnie napisac : monika8026@hotmail.com ,postaram sie odpowiedziec na twoje pytania najlepiej jak bede mogla.
pozdrawiam Monika
Monika czy mogłybyśmy się jakoś skontaktować na prv.? Bardzo mnie Twoja wypowiedź podniosła na duchu a i mam kilka pytań.Będę bardzo wdzięczna
Dodam jeszcze iz 10 lat temu sama przechodzilam ciezka depresje,i tylko dzieki studiowaniu pozytywnego myslenia,i checi zdrowia psychicznego uzyskalam to co mam teraz.SZCZESCIE I RADOSC ZYCIA.
Tobie rowniez zycze z calego serca tego samego!
Niepotrafimy sie wyzwolic z okowow cywilizacji bo nie chcemy! tak jak prawdopodobnie nie wyzwolimy sie z depresji po zastosowaniu powyzszych krokow,poniewaz ,nie pragniemy sie odniej uwolnic. Wiesz ze jest z toba cos nie tak, lekarz stwierdzil zaburzenia depresyjne ,lub tez bez wizyty u lekarza zauwazasz iz zycie nie ma sensu,czujesz sie osamotniony ,niezrozumiany,nie masz ochoty na nic,twoje zycie to jedna wielka katastrofa,nie chcesz zyc bo nie ma w nim nic wartosciowego,po co? bol,smutek,zlosc,zmeczenie tym wszystkim.
A teraz zatrzymaj sie na chwile i zastanow….
Gdyby istniala magiczna pigulka,ktora wyzwolila by cie z tego stanu,bys mogl odnowa cieszyc sie zyciem,smiac sie,byc oparciem dla bliskich,kochac i byc kochanym.Byc panem swego losu!
zazyl bys ja pewnie odrazu! czy nie?
Pigulka taka jestes ty sam! ty i wylacznie ty.
Tylko ty mozesz wyzwolic sie od negatywnych mysli ktore ksztaltuja twoje zycie,tylko ty mozesz je zwalczyc,oczywiscie terapia jest wskazana i wspomagajaca ,ale bez twojego udzialu napewno nieskuteczna.Ludzie na calym swiecie zazywaja leki antydepresyjne,ludzac sie iz uzyskaja zdrowie psychiczne. Wieza w tabletke.
Uwiez w siebie!
uwiez ze potrafisz rowniez sam dac sobie rade z tym wszyskim
wiara czyni cuda!
czytaj dozo o pozytywnym mysleniu… ksiazki,blogi ,artykuly w internecie, proponuje : Sekret (Rhonda Byrne),Potega Podswiadomosci(Joseph Murphy)
odzywiaj sie jak najlepiej!
nie pij alkoholu,ani kawy!
ruszaj sie! ( nawet wtedy kiedy jakas sila przykuje cie do fotela lub kanapy) POKONAJ JA!!!!!! wstan i przejdz sie. uwiez ze potrafisz.
Przebywaj (jezeli to mozliwe) jak najwiecej na sloncu! najnowsze badania naukowe dostarczaja informacjii na temat pozytywnego dzialania promieni slonecznych na nasz organizm.
Wiedz ze ksiazki o pozytywnym nastawieniu,artykuly itd ,napisane sa dla ludzi takich jak ty,by ci pomoc zrozumiec istote zycia.
Myślę, że z pewnością pewna higiena psychiczna (bo mam wrażenie, że właśnie na jej zachowaniu polega ta metoda) jest ważnym elementem terapii każdego zaburzenia. Trudno mi sobie jednak wyobrazić, że byłaby wystarczająca w przypadku ostrych stanów klinicznych z ryzykiem samobójstwa…
może i pomogłoby te 6 kroków, ale 1 godz. snu na dobę niweczy wszystko. co z tym zrobić? pobudliwość jest tak duża, że nie można skupić się na żadnym zajęciu