Leki przeciwko represji

Co 10. europejczyk na prochach (leki antydepresyjne w Europie)

Leki antydepresyjne okazują się niezwykle popularne. Łyka je 10% Europejczyków w średnim wieku – podaje University of Warwick. Badania przeprowadzono na próbie 30.000 Europejczyków z 29 krajów.

Ilość zdiagnozowanych depresji rośnie, a co za tym idzie, zwiększa się spożycie środków farmakologicznych, które pozwalają radzić sobie z depresją. Przy takim nasyceniu rynku, pojawia się jednak pytanie – z czym radzić muszą sobie osoby w średnim wieku, że aż tylu z nich uzależnia swoje codzienne samopoczucie od „magicznej tabletki”. I na ile to poleganie na chemicznym szczęściu jest tak naprawdę ucieczką od próby poradzenia sobie z problemami w tradycyjny, nieco trudniejszy, choć bardziej rozwojowy sposób.

Badania statystyczne nad antydepresantami:

  • 10% Europejczyków w średnim wieku bierze środki antydepresyjne. W całej populacji bierze je co trzynasta osoba.
  • Najwięcej antydepresantów przyjmują Portugalczycy. Regularnie zażywa je 9% osób, a 5% robi to sporadycznie. Powyżej średniej są też Szwedzi (7%), Brytyjczycy (7%) Francuzi (6%). Wśród Polaków regularnie leki przyjmuje 2% osób a sporadycznie 3%. Najmniej farmakoterapii depresji stosują Grecy – tylko 1% z nich przyjmuje leki doraźnie i 1% regularnie. 97% nigdy ich nie przyjmowało.
  • Leki antydepresyjne najczęściej przyjmują kobiety bezrobotne, w średnim wieku, rozwiedzione lub w separacji, o niskim poziomie wykształcenia.
  • Najwięcej osób przyjmujących antydepresanty to osoby między 40 a 50 tym rokiem życia. Co ciekawe, jeśli mają małe dzieci, leki przyjmują rzadziej.
  • Poziom szczęścia oraz zdrowia psychicznego w populacji w porównaniu do wieku, ma kształt litery U – co powoduje obniżkę poziomu zadowolenia z życia oraz zdrowia psychicznego u 40-50 latków jeszcze naukowcy nie wiedzą (choć hipotez są setki).

Jakie z tego wnioski? Otóż po pierwsze wkraczając w wiek późny wiek średni drastycznie spada nam jakość życia. Pojawiają się też problemy, które owocują wizytą u psychiatry. W efekcie, bierzemy coraz więcej leków – pytanie jednak, czy dalibyśmy radę poradzić sobie bez nich. Na ile, tabletka szczęścia postrzegana jest jako remedium na codzienne trudności i jedynie maskowaniem problemu. Dlaczego, w momencie, kiedy nasze życie powinno być już w miarę ustabilizowane, kiedy powinniśmy mieć więcej czasu dla siebie, zaczynamy się psychicznie sypać? Jakieś hipotezy od czytelników?

źródło:Antidepressants and Age, David G. Blanchflower, Andrew J. Oswald, researchgate.net/publication/228232732_Antidepressants_and_Age

fot.:lilartsy/Pexel.com